Obudził mnie ostry promień słońca, który świecił mi prosto w zamknięte powieki. Pokręciłam głową i otworzyłam je. Zamiast się obudzić w ciepłym łóżku moja pulsująca niemiłosiernie głowa leżała na kolanach Damiana, a nogi na brzuchu Piotrka. Odszukałam wzrokiem Cele, która spała w fotelu,a obok niej Angela. Brakowało tylko Przemka... Powoli się podniosła i na paluszkach przeszłam do kuchni.
Ledwo powstrzymałam krzyk przerażenia, gdy mijałam lustro. Mój wieczorny makijaż był rozmazany, a na policzku miałam ślady szminki. Kurczę, co ja wczoraj robiłam ? Nie mogłam sobie przypomnieć. Gdy sięgałam po sok do lodówki, by ugasić pragnienie, które mi wciąż towarzyszyło do pomieszczenia wszedł, jak to mówiła Cela, Pan Piękny.
- Cześć.- szepnął jakby się bał, że głośniejszy dźwięk rozerwałby mu głowę.
- Pamiętasz co wczoraj się działo ? - zapytałam, również szeptem.
Pokręcił głową i się skrzywił.
Mrugnęłam do niego porozumiewawczo i wyciągnęłam z szuflady opakowanie leków na ból głowy.
- Pamiętasz co wczoraj się działo ? - zapytałam, również szeptem.
Pokręcił głową i się skrzywił.
Mrugnęłam do niego porozumiewawczo i wyciągnęłam z szuflady opakowanie leków na ból głowy.
Skończyłam połykać tabletkę, gdy drzwi wejściowe się otworzyły i do pomieszczenia, w którym staliśmy, wszedł drugi Pawlicki.
Uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Cóż... świetnie wyglądasz. - zaśmiał się.
- Ten sarkazm zostaw na później. Lepiej pokaż co masz w siatce. - wyrwałam z jego rąk reklamówkę.
W środku znajdowały się pudełko aspiryny, dwa tuziny ciepłych bułeczek, soki i chusteczki higieniczne z postaciami z kreskówki.
Wyciągnęłam jedną z paczki.
- Serio Przemek ?
Zaczerwienił się tylko i mruknął, że idzie obudzić innych.
Sięgnęłam, po produkty do zrobienia kanapek i zaczęłam robić śniadanie. Piotrek wymigał się od tego tłumacząc, że boli go mały palec u nogi, bo chyba ktoś go wczoraj nadepnął.
Ale co u licha ma mały palec do robienia śniadania?!
Przemilczałam to, bo powoli poznawałam dziwne zachowania Piotrusia. Niestety, Pan Bóg nie obdarza nas rozumem po równo.
Jęki i zgrzyty słychać było z salonu. Ktoś szturmował łazienkę. No super... dopiero się wprowadziłam, a chcą mi już zdemolować mieszkanie!
Gdy zaniosłam już wszystko do salonu popatrzyłam na moich znajomych. Zmęczone twarze i wory pod oczami. Nie musiałam się martwić, że wyglądam bardziej beznadziejnie niż oni.
Gdy w końcu wcisnęłam się pomiędzy Damiana i Angelę na sofie Przemo powiedział, że muszą się zbierać, bo za godzinę mają trening.
Ledwo zamknęli drzwi, gdy nagle zawdzięczał irytujący dźwięk telefonu. Wszyscy jak na komendę zatknęli sobie uszy.
- To chyba mój. - popatrzyłam na nich przepraszająco i odebrałam telefon, który znajdował się ... w mikrofalówce ?
- Cześć stara ! - usłyszałam entuzjastyczny głos mojej przyjaciółki Julii Maj. Razem z nią i Dominiką Kustosz, po mężu już Borkowską, stanowiliśmy paczkę najlepszych przyjaciół na świecie. Mieszkaliśmy na tej samej dzielnicy, w Bydgoszczy. Mieliśmy do siebie dosłownie trzy kroki. Na początku mojego istnienia jako człowieka na tyle rozumnego, by odróżnić kto jest miły, a kto nie, nienawidziłam dziewczyn. Były jak dla mnie oschłe i głupie. Na końcu szóstej klasy podstawówki, a u nich drugiej gimnazjum, bo są ode mnie starsze o dwa lata, zaczęliśmy się kumplować, lecz podchodziliśmy do tego nieufnie. Lecz parę godzin po zakończeniu roku szkolnego poszłam do Julii pokazać jej mój nowy kolor włosów. Tata w końcu pozwolił mi ufarbować włosy szamponetką na czerwono. Okazało się, że ona też to zrobiła. Po chwili przybiegła Domi pokazać nam swój nowy fryz. To przełamało "pierwsze" lody. W końcu, co trzy czerwone głowy, to nie jedna. Do dziś dzień byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. To dzięki nim z chłopczycy zmieniłam się w prawdziwą dziewczynę. Uważałam, że w jakimś stopniu zachowywały się dla mnie jak matki, której mi brakowało, gdyż wyjeżdżała do pracy o ponad trzy tysiące kilometrów od domu, co umożliwiało nam spotykanie się jeden raz w ciągu roku na trzy-cztery tygodnie. Dominika wzięła ślub z przystojnym i zabawnym Robertem Borkowskim ponad półtora roku temu i spodziewała się pierwszego dziecka. Była na początku siódmego miesiąca ciąży. Juls czternastego listopada miała zawrzeć związek małżeński z niesłychanie przystojnym Nikodemem Kardisem. Obie pary znały się od liceum. Ponad osiem lat razem.
- Ciszej, Julka. Mam kaca morderce. - zbeształam ją.
- A pamiętasz jak dostąpiliśmy ci tego zaszczytu, żebyś w naszym towarzystwie pierwszy raz posmakowała co to jest wódka ? Wypiłaś pięć drinków, o pierwszej w nocy już spałaś, a potem o czwartej się obudziłaś i szukałaś po domku wody. Hahaha, ale się z Ciebie wtedy naśmialiśmy.
- Juls, jesteś coraz mniej zabawna...
- To Ty zawsze rzucać suchary. - wytknęła mi.
- Juls, jesteś paradoksem naszych czasów.
- A Ty graniczysz z cudem.
- Za to nie kładę w super markecie głowy na wadze i nie wciskam "burak".
- Tylko Ty umiesz kręcić pejsy Żydom...
- Zostałaś przydzielona przez Tiarę Przydziału do Azkabanu...
Nagle usłyszałam dobrze mi znany męski głos w słuchawce:
- Jeśli przestaniecie się bawić w te dziecinne wyzwiska, może zdążymy przekazać Sandrze nowinę, zanim spóźnimy się do Twojej mamy na obiad. - był to narzeczony Julii, Niko.
- A co chcesz się przypodobać teściówce?
- Lepiej mieć dobre zdanie u teściowej niż potem cierpieć katusze przez całe lata małżeństwa z jej córką. Teraz mów Juluś.
- Wychodzę za mąż!
- Boże, Julia. Wiem o tym od 10 miesięcy. A poza tym... Czy ty mnie nie masz czasem na głośnomówiącym ?
- Tak. A po drugie : Wychodzę za mąż już 24 sierpnia, a nie w listopadzie, tak jak było planowane! - świergotała do słuchawki.
- Ale fajnie ! Bardzo się z tego cieszę ! A czemu taka zmiana planów ?
- Zwolnił się ten termin, więc go szybko zarezerwowaliśmy. No i potrzebuje świadkowej.
Lekko się zdziwiłam. Jej druhną miała być Dominika, tak było ustalone od razu. Nie dziwiłam się z wyboru Julii i nie było mi z tego powodu smutno. Dziewczyny przyjaźniły się od przedszkola i właśnie w nim ustaliły sobie, że gdy wezmą ślub ze swoim wymarzonym księciem z bajki to będą swoimi świadkami. Jula była na ślubie Domi, to koleją rzeczy Domi miała być na Julii.
- A co z Domsonem ?
- Domi stwierdziła, że nie chce wglądać jak dynia na zdjęciach ślubnych w plenerze. Dlatego pytam o to Ciebie. Będziesz moją świadkową ?
- Ale przecież przysięga w przedszkolu i w ogóle...
- Przestań Sandra. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, tak samo jak Domiś. I chce, żebyś przeszła ze mną przez ten wspaniały dzień... - usłyszałam dźwięk rozrywanej foli i wydmuchiwanego nosa.
- Już dobrze, dobrze. Będę. Postaram się przyjechać tydzień przed.
- Jeśli chcesz mogę załatwić Ci jakąś osobę towarzyszącą... - zaczęła niewinnym głosem.
- Ani mi się waż! Jeszcze znajdziesz mi jakiegoś seksiaka, który zamiast ze mną tańczyć będzie chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Ty masz tych swoich znajomych... A poza tym, chyba wiem z kim pójdę.
Jęknęła.
- Proszę Cię tylko nie z Damianem, albo Kosmą. Głupio będzie jak pójdziesz ze swoimi najlepszym przyjacielem. Serio.
Mój plan spalił na panewce. Ale może... Przemek zgodzi się mi towarzyszyć ?
- Mam równy miesiąc i 7 dni na znalezienie sobie partnera.
- Jak zawsze będą poszukiwania na ostatnią chwilę...- westchnęła.
- Nie marudź, tylko lepiej już jedźcie do rodziców. Nie, że jakoś wam niedyskretnie daje znać, że nie chce kontynuować z wami rozmowy, czy coś... Pozdrówcie ode mnie pana Wiesia i panią Dorotę. Buziaki, kocham was wy moje gołąbki !
- My Ciebie bardziej! - krzyknął Nikon i się rozłączyli.
Poczłapałam do salonu. Spojrzałam na talerze, na których przed paroma minutami było pełno kanapek. Wszystkie zniknęły.
- Dzięki, że mi coś zostawiliście.
- Nie ma za co. - roześmiał się szyderczo Damian.
- Dupek. - warknęłam i już, już obmyślałam plan, by rzucić w niego leżącą na podłodze poduszką, gdy zadzwonił czyś telefon. Tym razem na pewno nie mój.
Czeresiński wyciągnął komórkę z kieszeni i popatrzył na wyświetlacz.
- Kosma ? - zdziwił się i włączył głośnomówiący.
- Cześć Kosma! - przywitaliśmy się.
- Cześć ludzie. Sandra, jeśli tam jesteś i mnie słyszysz to chciałbym Cię poinformować, że dzwoniłem do Ciebie z trzysta razy, a Ty nie odbierałaś. - odparł z wyrzutem.
- Sorki, Kwiatek. Gadałam przez telefon z Juls. Co się stało, że się odezwałeś.
- Wpadłem na super pomysł.
- Jaki ? - Kosma i super pomysły ? Nowość.
- Zrobiłem sobie tydzień wakacji od sztuki ! - wykrzyknął uradowany.
Prychnęłam.
- Serio, Kwiatuś ? To właśnie chciałeś mi powiedzieć ?
- Nie. Chciałbym do Ciebie przyjechać.
Damian zagwizdał.
- Czyżby kroiła się jakaś akcja ? - zapytał. - Ja mam dwa tygodnie urlopu.
Wpadłam na jeszcze lepszy pomysł niż Kosmuś.
- Jeśli dziewczyny mają teraz wakacje, a ja zapewne nie będę miała co robić do końca lata to... Wybierzmy się pod namiot!
Wszyscy stwierdzili, że to świetny pomysł.
Późniejszą część dnia spędziliśmy na omawianiu całej wycieczki i leczeniu kaca.
Gdy kładłam się spać w niedzielną noc nagle sobie coś przypomniałam.
- Przecież ja jutro mam rozmowę o pracę!
***
Była za pięć dziewiąta, gdy wchodziłam do głównego komisariatu policji w Lesznie. Ubrana w czarny kostium i białą koszulę ruszyłam głównym korytarzem. Przy pierwszym napotkanym biurku spytałam jednego z policjantów, gdzie jest biuro szefa. Gdy wskazał mi drogę posłałam mu nerwowy uśmiech i szybko odeszłam.
Zapukałam do drzwi i usłyszałam zaproszenie do wejścia.
Uchyliłam je i zobaczyłam przystojnego, około trzydziestoletniego mężczyznę o blond włosach i cynamonowych oczach. Powstrzymałam się, by nie jęknąć z zachwytu.
Na mój widok podniósł się z obrotowego krzesła i wyciągną rękę na powitanie.
- Radosław Raczyk. - przedstawił się. - A pani to za pewne Sandra Wierzbicka?
Skinęłam głową. I dyskretnie popatrzyłam na jego prawą rękę. Nie miał obrączki, ani śladu po niej. Czyżby był singlem ? Jeśli poszłabym z nim na ślub Juls na pewno, by się mnie nie czepiała... No, ale nie spytam ledwo poznanego mi faceta, czy pójdzie ze mną na ślub przyjaciółki!
- Proszę usiąść. - wskazał krzesło przed swoim biurkiem, a ja spełniłam jego polecenie.
- Pani w sprawie rozmowy o pracę, tak ?
- Tak. - wyciągnęłam z torebki CV i podałam mu je. - Jako pracownik cywilny w służbach mundurowych...
I tak zaczęła się moja rozmowa kwalifikacyjna. Pan Radek był bardzo miły i... dał mi pracę. Na dodatek miałam ją zacząć od 2 września, bo wtedy zwolni się jeden etat, gdyż pracownica pójdzie na urlop macierzyński.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi,do pomieszczenia, w którym
znajdował się mój piękny szef, odtańczyłam taniec zwycięstwa nie zwracając uwagi na to czy ktoś na mnie patrzy czy nie. Po minucie się uspokoiłam i szybko wyszłam z budynku.
* Perspektywa Celiny
Spałam sobie jeszcze smacznie, gdy nagle zadzwonił mi telefon. Wkurzona odebrałam mając nadzieję, ze dzwoni ktoś z bardzo ważną rzeczą, bo nie budzi się nikogo o tak wczesnej porze.
- Słucham. - warknęłam.
- Cześć Cela. Co robisz? - usłyszałam głos mojego "ukochanego" kolegi.
- Czy Ty zdajesz sobie sprawę, która jest godzina ? - zapytałam.
- Tak, a co ?
- Normalni ludzie jeszcze śpią !!!
- Normalni ludzie śpią o wpół do jedenastej ?
Co ?! Wpół do jedenastej ? Mam wrażenie jakby była szósta rano, a nie prawie południe.
-Dobra, jeśli już przerwałeś mi sen to może zacznij mówić skąd masz mój numer. Sandra Ci dała?
- Nie.
- To skąd go masz.
- To jest tajemnica Twierdzy Szyfrów.
- Do rzeczy, Piotrek.
- Jak ja lubię jak wymawiasz moje imię...
- Mów, albo się rozłączam!
- Okej, okej. Chciałem Cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie...
- W końcu. - mruknęłam.
- ... dlatego chciałbym Ci dać dwa bilety na nasz mecz z Tarnowem. Przyjdziesz?
- Pewnie. To do zobaczenia w niedziele. Cześć.
- Cześć.
Zwlokłam się z łóżka i niechętnie ruszyłam do łazienki. Jeśli już zostałam wybudzona z krainy snów, to może zacznę w końcu normalnie egzystować.
- Och, jakie ja mam trudne życie.
*********************************************************
Po pierwsze:
UWAGA: W przyszły czwartek mnie nie będzie, gdyż wyjeżdżam na Litwę. Dlatego w przyszły czwartek nie będzie rozdziału (29.08). Będzie on dopiero 5 września.
Przepraszam, że tak krótko, ale strasznie zalatana jestem. Byłam na premierze "Miasta Kości". Polecam wszystkim ten film oraz zachecam do przeczytania sagi "Dary Anioła" Cassandry Clare.
Pozdrawiam moje przyjaciółki - Julię i Dominikę ;)
Do następnego !
Uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Cóż... świetnie wyglądasz. - zaśmiał się.
- Ten sarkazm zostaw na później. Lepiej pokaż co masz w siatce. - wyrwałam z jego rąk reklamówkę.
W środku znajdowały się pudełko aspiryny, dwa tuziny ciepłych bułeczek, soki i chusteczki higieniczne z postaciami z kreskówki.
Wyciągnęłam jedną z paczki.
- Serio Przemek ?
Zaczerwienił się tylko i mruknął, że idzie obudzić innych.
Sięgnęłam, po produkty do zrobienia kanapek i zaczęłam robić śniadanie. Piotrek wymigał się od tego tłumacząc, że boli go mały palec u nogi, bo chyba ktoś go wczoraj nadepnął.
Ale co u licha ma mały palec do robienia śniadania?!
Przemilczałam to, bo powoli poznawałam dziwne zachowania Piotrusia. Niestety, Pan Bóg nie obdarza nas rozumem po równo.
Jęki i zgrzyty słychać było z salonu. Ktoś szturmował łazienkę. No super... dopiero się wprowadziłam, a chcą mi już zdemolować mieszkanie!
Gdy zaniosłam już wszystko do salonu popatrzyłam na moich znajomych. Zmęczone twarze i wory pod oczami. Nie musiałam się martwić, że wyglądam bardziej beznadziejnie niż oni.
Gdy w końcu wcisnęłam się pomiędzy Damiana i Angelę na sofie Przemo powiedział, że muszą się zbierać, bo za godzinę mają trening.
Ledwo zamknęli drzwi, gdy nagle zawdzięczał irytujący dźwięk telefonu. Wszyscy jak na komendę zatknęli sobie uszy.
- To chyba mój. - popatrzyłam na nich przepraszająco i odebrałam telefon, który znajdował się ... w mikrofalówce ?
- Cześć stara ! - usłyszałam entuzjastyczny głos mojej przyjaciółki Julii Maj. Razem z nią i Dominiką Kustosz, po mężu już Borkowską, stanowiliśmy paczkę najlepszych przyjaciół na świecie. Mieszkaliśmy na tej samej dzielnicy, w Bydgoszczy. Mieliśmy do siebie dosłownie trzy kroki. Na początku mojego istnienia jako człowieka na tyle rozumnego, by odróżnić kto jest miły, a kto nie, nienawidziłam dziewczyn. Były jak dla mnie oschłe i głupie. Na końcu szóstej klasy podstawówki, a u nich drugiej gimnazjum, bo są ode mnie starsze o dwa lata, zaczęliśmy się kumplować, lecz podchodziliśmy do tego nieufnie. Lecz parę godzin po zakończeniu roku szkolnego poszłam do Julii pokazać jej mój nowy kolor włosów. Tata w końcu pozwolił mi ufarbować włosy szamponetką na czerwono. Okazało się, że ona też to zrobiła. Po chwili przybiegła Domi pokazać nam swój nowy fryz. To przełamało "pierwsze" lody. W końcu, co trzy czerwone głowy, to nie jedna. Do dziś dzień byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. To dzięki nim z chłopczycy zmieniłam się w prawdziwą dziewczynę. Uważałam, że w jakimś stopniu zachowywały się dla mnie jak matki, której mi brakowało, gdyż wyjeżdżała do pracy o ponad trzy tysiące kilometrów od domu, co umożliwiało nam spotykanie się jeden raz w ciągu roku na trzy-cztery tygodnie. Dominika wzięła ślub z przystojnym i zabawnym Robertem Borkowskim ponad półtora roku temu i spodziewała się pierwszego dziecka. Była na początku siódmego miesiąca ciąży. Juls czternastego listopada miała zawrzeć związek małżeński z niesłychanie przystojnym Nikodemem Kardisem. Obie pary znały się od liceum. Ponad osiem lat razem.
- Ciszej, Julka. Mam kaca morderce. - zbeształam ją.
- A pamiętasz jak dostąpiliśmy ci tego zaszczytu, żebyś w naszym towarzystwie pierwszy raz posmakowała co to jest wódka ? Wypiłaś pięć drinków, o pierwszej w nocy już spałaś, a potem o czwartej się obudziłaś i szukałaś po domku wody. Hahaha, ale się z Ciebie wtedy naśmialiśmy.
- Juls, jesteś coraz mniej zabawna...
- To Ty zawsze rzucać suchary. - wytknęła mi.
- Juls, jesteś paradoksem naszych czasów.
- A Ty graniczysz z cudem.
- Za to nie kładę w super markecie głowy na wadze i nie wciskam "burak".
- Tylko Ty umiesz kręcić pejsy Żydom...
- Zostałaś przydzielona przez Tiarę Przydziału do Azkabanu...
Nagle usłyszałam dobrze mi znany męski głos w słuchawce:
- Jeśli przestaniecie się bawić w te dziecinne wyzwiska, może zdążymy przekazać Sandrze nowinę, zanim spóźnimy się do Twojej mamy na obiad. - był to narzeczony Julii, Niko.
- A co chcesz się przypodobać teściówce?
- Lepiej mieć dobre zdanie u teściowej niż potem cierpieć katusze przez całe lata małżeństwa z jej córką. Teraz mów Juluś.
- Wychodzę za mąż!
- Boże, Julia. Wiem o tym od 10 miesięcy. A poza tym... Czy ty mnie nie masz czasem na głośnomówiącym ?
- Tak. A po drugie : Wychodzę za mąż już 24 sierpnia, a nie w listopadzie, tak jak było planowane! - świergotała do słuchawki.
- Ale fajnie ! Bardzo się z tego cieszę ! A czemu taka zmiana planów ?
- Zwolnił się ten termin, więc go szybko zarezerwowaliśmy. No i potrzebuje świadkowej.
Lekko się zdziwiłam. Jej druhną miała być Dominika, tak było ustalone od razu. Nie dziwiłam się z wyboru Julii i nie było mi z tego powodu smutno. Dziewczyny przyjaźniły się od przedszkola i właśnie w nim ustaliły sobie, że gdy wezmą ślub ze swoim wymarzonym księciem z bajki to będą swoimi świadkami. Jula była na ślubie Domi, to koleją rzeczy Domi miała być na Julii.
- A co z Domsonem ?
- Domi stwierdziła, że nie chce wglądać jak dynia na zdjęciach ślubnych w plenerze. Dlatego pytam o to Ciebie. Będziesz moją świadkową ?
- Ale przecież przysięga w przedszkolu i w ogóle...
- Przestań Sandra. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, tak samo jak Domiś. I chce, żebyś przeszła ze mną przez ten wspaniały dzień... - usłyszałam dźwięk rozrywanej foli i wydmuchiwanego nosa.
- Już dobrze, dobrze. Będę. Postaram się przyjechać tydzień przed.
- Jeśli chcesz mogę załatwić Ci jakąś osobę towarzyszącą... - zaczęła niewinnym głosem.
- Ani mi się waż! Jeszcze znajdziesz mi jakiegoś seksiaka, który zamiast ze mną tańczyć będzie chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Ty masz tych swoich znajomych... A poza tym, chyba wiem z kim pójdę.
Jęknęła.
- Proszę Cię tylko nie z Damianem, albo Kosmą. Głupio będzie jak pójdziesz ze swoimi najlepszym przyjacielem. Serio.
Mój plan spalił na panewce. Ale może... Przemek zgodzi się mi towarzyszyć ?
- Mam równy miesiąc i 7 dni na znalezienie sobie partnera.
- Jak zawsze będą poszukiwania na ostatnią chwilę...- westchnęła.
- Nie marudź, tylko lepiej już jedźcie do rodziców. Nie, że jakoś wam niedyskretnie daje znać, że nie chce kontynuować z wami rozmowy, czy coś... Pozdrówcie ode mnie pana Wiesia i panią Dorotę. Buziaki, kocham was wy moje gołąbki !
- My Ciebie bardziej! - krzyknął Nikon i się rozłączyli.
Poczłapałam do salonu. Spojrzałam na talerze, na których przed paroma minutami było pełno kanapek. Wszystkie zniknęły.
- Dzięki, że mi coś zostawiliście.
- Nie ma za co. - roześmiał się szyderczo Damian.
- Dupek. - warknęłam i już, już obmyślałam plan, by rzucić w niego leżącą na podłodze poduszką, gdy zadzwonił czyś telefon. Tym razem na pewno nie mój.
Czeresiński wyciągnął komórkę z kieszeni i popatrzył na wyświetlacz.
- Kosma ? - zdziwił się i włączył głośnomówiący.
- Cześć Kosma! - przywitaliśmy się.
- Cześć ludzie. Sandra, jeśli tam jesteś i mnie słyszysz to chciałbym Cię poinformować, że dzwoniłem do Ciebie z trzysta razy, a Ty nie odbierałaś. - odparł z wyrzutem.
- Sorki, Kwiatek. Gadałam przez telefon z Juls. Co się stało, że się odezwałeś.
- Wpadłem na super pomysł.
- Jaki ? - Kosma i super pomysły ? Nowość.
- Zrobiłem sobie tydzień wakacji od sztuki ! - wykrzyknął uradowany.
Prychnęłam.
- Serio, Kwiatuś ? To właśnie chciałeś mi powiedzieć ?
- Nie. Chciałbym do Ciebie przyjechać.
Damian zagwizdał.
- Czyżby kroiła się jakaś akcja ? - zapytał. - Ja mam dwa tygodnie urlopu.
Wpadłam na jeszcze lepszy pomysł niż Kosmuś.
- Jeśli dziewczyny mają teraz wakacje, a ja zapewne nie będę miała co robić do końca lata to... Wybierzmy się pod namiot!
Wszyscy stwierdzili, że to świetny pomysł.
Późniejszą część dnia spędziliśmy na omawianiu całej wycieczki i leczeniu kaca.
Gdy kładłam się spać w niedzielną noc nagle sobie coś przypomniałam.
- Przecież ja jutro mam rozmowę o pracę!
***
Była za pięć dziewiąta, gdy wchodziłam do głównego komisariatu policji w Lesznie. Ubrana w czarny kostium i białą koszulę ruszyłam głównym korytarzem. Przy pierwszym napotkanym biurku spytałam jednego z policjantów, gdzie jest biuro szefa. Gdy wskazał mi drogę posłałam mu nerwowy uśmiech i szybko odeszłam.
Zapukałam do drzwi i usłyszałam zaproszenie do wejścia.
Uchyliłam je i zobaczyłam przystojnego, około trzydziestoletniego mężczyznę o blond włosach i cynamonowych oczach. Powstrzymałam się, by nie jęknąć z zachwytu.
Na mój widok podniósł się z obrotowego krzesła i wyciągną rękę na powitanie.
- Radosław Raczyk. - przedstawił się. - A pani to za pewne Sandra Wierzbicka?
Skinęłam głową. I dyskretnie popatrzyłam na jego prawą rękę. Nie miał obrączki, ani śladu po niej. Czyżby był singlem ? Jeśli poszłabym z nim na ślub Juls na pewno, by się mnie nie czepiała... No, ale nie spytam ledwo poznanego mi faceta, czy pójdzie ze mną na ślub przyjaciółki!
- Proszę usiąść. - wskazał krzesło przed swoim biurkiem, a ja spełniłam jego polecenie.
- Pani w sprawie rozmowy o pracę, tak ?
- Tak. - wyciągnęłam z torebki CV i podałam mu je. - Jako pracownik cywilny w służbach mundurowych...
I tak zaczęła się moja rozmowa kwalifikacyjna. Pan Radek był bardzo miły i... dał mi pracę. Na dodatek miałam ją zacząć od 2 września, bo wtedy zwolni się jeden etat, gdyż pracownica pójdzie na urlop macierzyński.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi,do pomieszczenia, w którym
znajdował się mój piękny szef, odtańczyłam taniec zwycięstwa nie zwracając uwagi na to czy ktoś na mnie patrzy czy nie. Po minucie się uspokoiłam i szybko wyszłam z budynku.
* Perspektywa Celiny
Spałam sobie jeszcze smacznie, gdy nagle zadzwonił mi telefon. Wkurzona odebrałam mając nadzieję, ze dzwoni ktoś z bardzo ważną rzeczą, bo nie budzi się nikogo o tak wczesnej porze.
- Słucham. - warknęłam.
- Cześć Cela. Co robisz? - usłyszałam głos mojego "ukochanego" kolegi.
- Czy Ty zdajesz sobie sprawę, która jest godzina ? - zapytałam.
- Tak, a co ?
- Normalni ludzie jeszcze śpią !!!
- Normalni ludzie śpią o wpół do jedenastej ?
Co ?! Wpół do jedenastej ? Mam wrażenie jakby była szósta rano, a nie prawie południe.
-Dobra, jeśli już przerwałeś mi sen to może zacznij mówić skąd masz mój numer. Sandra Ci dała?
- Nie.
- To skąd go masz.
- To jest tajemnica Twierdzy Szyfrów.
- Do rzeczy, Piotrek.
- Jak ja lubię jak wymawiasz moje imię...
- Mów, albo się rozłączam!
- Okej, okej. Chciałem Cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie...
- W końcu. - mruknęłam.
- ... dlatego chciałbym Ci dać dwa bilety na nasz mecz z Tarnowem. Przyjdziesz?
- Pewnie. To do zobaczenia w niedziele. Cześć.
- Cześć.
Zwlokłam się z łóżka i niechętnie ruszyłam do łazienki. Jeśli już zostałam wybudzona z krainy snów, to może zacznę w końcu normalnie egzystować.
- Och, jakie ja mam trudne życie.
*********************************************************
Po pierwsze:
UWAGA: W przyszły czwartek mnie nie będzie, gdyż wyjeżdżam na Litwę. Dlatego w przyszły czwartek nie będzie rozdziału (29.08). Będzie on dopiero 5 września.
Przepraszam, że tak krótko, ale strasznie zalatana jestem. Byłam na premierze "Miasta Kości". Polecam wszystkim ten film oraz zachecam do przeczytania sagi "Dary Anioła" Cassandry Clare.
Pozdrawiam moje przyjaciółki - Julię i Dominikę ;)
Do następnego !
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
PIOTREK ;) |
Kolejny raz dzisiaj nie wiem co napisać. :D
OdpowiedzUsuńOdetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że dodałaś następny rozdział.:)
Wątek Celi i Piotrka ♥
+ chamska reklama, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
http://na-pelnym-gazie.blogspot.com/
Rozdział jest bardzo ciekawy, szkoda tylko, że tyle trzeba czekać na następny, ale wytrzymam xD
OdpowiedzUsuńTwój rozdział poprawil mi humor,zwlaszcza Cela i Piotrek.Udanego wyjazdu życzę;)
OdpowiedzUsuńStrasznie wpadła mi ta piosenka którą wybrałaś :D
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu notatki mam bulwersa! Czemu tak długo muszę czekać na next! :P
Oglądałam zwiastun tego filmu i słyszałam, że mega. Najpierw przeczytam potem obejrzę :)
Na dniach pojawi się moje nowe opowiadanie. Nie będzie raczej o 1D, ale może Ci się spodoba :)
Jak ja lubię te rozmowy Celiny i Piotrka;pp
OdpowiedzUsuńFajny rozdzialik;p
Czekam na next!!
Szkoda, że tak długo będę musiała czekać no ale trudno;// Przeżyje!
Udanego wypadu życzę;pp
Weny<3;pp
Znalazłam tego bloga i mogę tylko powiedzieć, że jest zajebisty!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko w ekspresowym tempie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :3
wow cudowny szkoda ze nastepny r. Dopiero 5 wrzesnia:( ale wytrzymam :) weny
OdpowiedzUsuńOmomom! Cudoo! ;p Zapraszam do siebie http://speedwayinmylife.blog.pl/
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim HAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA "Zostałaś przydzielona przez Tiarę Przydziału do Azkabanu" Jestem rozwalona na amen! :D i jak tu się skupić na komentowaniu? xD Dobra, ogarniamy :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim kac morderca, jezu... Najbardziej znienawidzona przez chyba wszystkich rzecz na świecie, poważnie! No i nic nie pamiętają ehhh...
Celina i Piotrek, jeeezu! Uwielbiam ich po prostu! <3 Zresztą, przecież to "Pan Piękny" i "Słodka" ich się nie da nie lubić! :)
Melduję, że wszystko nadrobione, cały dzień czytałam wszystkie zaległości na blogach i mam nadzieję, że więcej mi się to nie przydarzy o.O
Czekam z niecierpliwością na nowość! :)
Jak na razie najlepszy i najśmieszniejszy rozdział ! pewnie dlatego ,że znalazłam tam siebie Oluś :P musisz napisać książkę ! : *
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że rozdział jest "The Best" i chyba muszę nadrobić zaległości!;d miłego wyjazdu życzę!;* Jesteś świetna!;d Czuję się zaszczycony, że tu występuję!:)
OdpowiedzUsuńPs. Pilnuj mojego minionka! <3
Chcę następny :) Zapraszam do mnie aussielovestory.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSzykuje się kolejny melanż! :D Zaproś tam jakiegoś z Australijczyków to poczujesz co to znaczy mieć kaca. XDDD No ale miejmy nadzieję, że Pawlicki się zgodzi, no i może już na weselu coś zaiskrzy? *.* Piotrek wielki bajerant, no no no.. :D Bilety na mecz jako przeprosiny też nie są złym pomysłem, ale mógłby się wykazać czymś lepszym.. Na przykład romantyczna kolacja przy świecach, zachód słońca, blablabla! :D Nie no, STADION PONAD WSZYSTKO! :D
OdpowiedzUsuńZgadam się z Minionkami ;d najlepszy rozdział :D Juulia ma rację musisz napisać książkę ; ** Baaardzo suuuper( Robert) ;d
OdpowiedzUsuńKoocham Cię Olka :** (Domi) xd
Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńzapraszam też do siebie http://hiheeuih.blogspot.com/
Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award;)x
OdpowiedzUsuńhttp://fans-thewanted.blogspot.com/
Zapraszam na nowość, sprzed trzech dni, ale kij z tym ;)
OdpowiedzUsuńhttp://na-pelnym-gazie.blogspot.com/
Lidka i Grześ i Patex zapraszają na 5 rozdział na http://wirtualny-flirt.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo jaaaaa! xD Piter jaki kombinator! :D Czyżby coś zaświrował do Celi? ;> Zobaczymy, zobaczymy ;3 Czekam na nowość, życzę weny i http://its-all-beacuse-of-you.blogspot.com/ zapraszam do siebie na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń'Niestety, Pan Bóg nie obdarza nas rozumem po równo. ' Te teksty masz genialne! :D Uwielbiam Celę i Piotrka! <3
OdpowiedzUsuń