Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 stycznia 2016

12. Zapominajka


* Perspektywa Dajany 

- Szkoda, że musisz już wyjeżdżać ! - powiedziała mama tuląc mnie do siebie. 
- Obiecuję, że przyjadę po zawodach w Milanówku.
- Ale to jest na początku października ! - wykrzyknęła. 
- Wiem, ale mam naprawdę napięty grafik. 
- No juz dobrze. Trzymaj się ciepło i uważaj na siebie.
- Na pewno. Kocham was ! 
Pożegnałam się z rodziną i wyruszyłam do Warszawy.

***

Trzy godziny poźniej klnęłam na czym świat stoi przeszukując torebkę. Zostało mi tylko 20 kilometrów do Warszawy, ale okazało się, że zaraz skończy mi się paliwo.Jak na złość zostawiłam portfel w domu.
Dobrze, że jeszcze nie zatankowałam, bo nie miałabym czym zapłacić. 
Zadzwoniłam do Ameli, mojej dobrej znajomej, która mieszka
pod Warszawą. Nie odbierała. Tak samo jak połowa ludzi,
których tutaj poznałam i  którzy najprawdopodobniej pomogliby mi. 

Wściekła jak diabli zadzwoniłam do brata. 
- Przemek ! Dobrze, że Cię złapałam.
- Co sie stało ? - zapytał, zatroskany. 
- Zapomniałam portfela z domu. Nie mam kasy, a kończy mi się paliwo. Zostało mi dosłownie pare kilometrów, ale chyba nie dojadę do domu...
- No stara, ale sobie bigosu narobiłaś... - westchnął. Usłyszałam jeszcze szuranie i damski głos.
- Co To...
- Sandra jest ze mną. Zaczekaj, przełączę na głośnik. 
- Co się stało ? - odezwała sie brunetka. 
Będąc już na skraju załamania nerwowego powtórzyłam to,
co już wcześniej mówiłam Przemkowi. 

- Hmmm, tak to już jest, jak się myśli o niebieskich migdałach... - odezwał się Piotr. 
Też był u niej ?
- Och, zamknij się Piotrek - zganiła go Wierzbicka. - Wpadłam na pomysł. Mam znajomego w Warszawie, poproszę go, żeby Ci pomógł.
A portfel przyślemy Ci kurierem. 
- Jakiego znajomego?
- Opowiadałam Ci już o nim. Kosma, ten co gra w teatrze...
- Po moim trupie! - wrzasnął Przemek. 
- Masz do niego jakieś zastrzeżenia ? - usłyszałam. 
- Pytasz się, jakbyś nie wiedziała...
- Cicho już bądź... No ! To sprawa załatwiona! Już do niego dzwonie! Napiszę Ci esemesem, o której przyjedzie. Cześć !
Pożegnałam się i już bardziej uspokojona zaczęłam rozmyślać nad moim "wybawcą".

***

Spóźniał się. Może tylko 20 minut, ale zawsze cenię sobie punktualność. No, ale przecież nie powinnam narzekać- bądz, co bądz ma być moim wybawcą.
Siedziałam w barze na przeciwko stacji benzynowej. Niecierpliwie stukałam w blat stolika, gdy nagle uslyszałam dzwięk dzwoneczka sygnalizujący wejście kogoś nowego do lokalu. Obróciłam głowę,
przy okazji modląc się, żeby to był przyjaciel Wierzbickiej.

Po niewielkiej salce rozglądał się przystojny brunet o niesamowicie seksownym spojrzeniu. Skinął głową przechodzącej obok kelnerce
i zaczął rozglądać się po sali. Gdy w końcu zatrzymał wzrok na mnie, zmarszczył brwi i ruszył w moją stronę.

- Dajana, jak mniemam ? - zapytał, przystając przy moim stoliku.
- Tak. Dziękuję, że przyjechał Pan mnie uratować. - wykrztusiłam, patrząc na tego nieziemskiego mężczyznę.
- Juz południe. Zbieraj się, bo nie mam czasu. - rzucił, odwracając się
na pięcie i ruszając do wyjścia. 

Zdziwiłam się jego chłodnym tonem, gdyż Sandra opisywała mi go jako otwartego i bardzo miłego. Lekko zawiedziona poszłam za nim. 
- Który to Twój samochód ? - zapytał, rozglądając się po stacji. 
- Biała Skoda Octawia.
Bez słowa podszedł do mojego auta, zatankował i poszedł zapłacić. 
Po chwili wrócił i zanim zdążyłam mu podziękować, powiedział:
- Zatankowałem Ci za stówę. Masz tu jeszcze trzy setki.
Skoro zostawiłaś portfel w domu, to musisz jakoś sobie radzić do czasu, aż Ci go przyślą. - podał mi pieniądze i wizytówkę - Dałem Ci jeszcze numer telefonu, gdybys znowu zrobiła coś głupiego. 

- Dziękuję. Oddam Ci wszystko co do grosza...
- No ja myślę. Dolicz jeszcze koszt benzyny, którą spalił mój samochód. Wszystko kosztuje, a my aktorzy nie śpimy na pieniążkach, Księżniczko. - prychnął.
Nie śpią na pieniądzach ? Gdyby naprawdę tak było, to ten Bubek nie chodziłby w najnowszych air maxach, jego ubiór nie wyglądałby na drogi i nowy oraz zza paska spodni nie wychodziła mu bielizna od Calvina Kleina.
Pozer. 
- Nie rozumiem...- zaczęłam.
- Czego nie rozumiesz, Księżniczko?
- Nie rozumiem, czemu pałasz do mnie niechęcią nieznając mnie.
- Wystarczy, że znam Twoich braci.
- Moi bracia, aż tak Ci w czymś zawinili, że odgrywasz się na mnie? Skoro tak, to dlaczego mi pomogłeś? Przecież wiedziałeś komu pomagasz. Wiedziałeś, że jestem ich siostrą. - wyrzuciłam z siebie jednym tchem już trochę zdenerwowana niechęcią mojego "Wybawiciela".
Podszedł do mnie na wyciągnięcie ręki i spojrzał mi prosto w twarz. Muszę przyznać, że tętno zaczęło mi szybciej bić, gdy wwiercał we mnie te swoje osnute tajemnicą oczy. 
- Po pierwsze, Sandra mnie o to poprosiła. A ja nigdy nie odmawiam przyjaciołom. A po drugie... - wyciągnął rękę  i lekko przejechał kciukiem po moim policzku - widziałem Twoje zdjęcie. Czasem lubię pomagać komuś z takim tyłki, nawet jeśli jest to siostra Pawlickiego. - uśmiechnął się chytrze, podszedł do swojego auta i odjechał, zostawiając mnie na środku stacji, oniemiałą. 
To było.. tego nie da się opisać. Był bezczelny, chamsko się do mnie odzywał, a potem... a potem dotknął mnie tylko opuszkiem palca,
a ja prawie rozpłynęłam się pod tym lekkim dotykiem. Nie wiem, dlaczego tak na niego zareagowałam.To pewnie dlatego, że ma w sobie coś.. magicznego. Jego uroda, tajemnica zaklęta w oczach, seksowny uśmiech... potrafią zakręcić w głowie każdej kobiecie, nawet najbardziej podatnej na takie gierki. Ale czemu na mnie to podziałało, skoro zachowywał się tak okropnie ? Musi być ze mną nie tak, że spodobał
mi się taki mężczyzna. Niedostępny i z góry mnie nielubiący...
Chociaż powiedział mi, że mam niezły tyłek...

 Matko ! Muszę jak najszybciej przestać! To nie jest normalne!
Nie powinien mnie w ogóle ciekawić. Oddam mu te pieniądze i będziemy kwita.

Kedna rzecz jest naprawdę warta uwagi: co zaszło między nim, a moimi braćmi ? I dlaczego najlepszy przyjaciel Sandry zrobiłby dla niej wszystko - czyżby wiązało się z tym coś więcej, niz tylko przyjaźń ?
Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. No cóż, popytam tu i ówdzie,
to może znajdę klucz do tej zagadki. 

Oj, Panie Kosma. Coś czuje, że nieraz się spotkamy. Mam przy tym nadzieję, że to ja wprawie Pana w zakłopotanie.
Z chytrym uśmieszkiem wsiadłam do swojej Skody i z głową pełną pomysłów ruszyłam do domu. 

************************************************
Może ja tego nie skomentuje. Swojego braku pisania na blogu oraz tego co powstało powyżej. Czekam na wasze komentarze. Pozdrawiam wszystkich, A.Sh.