Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 października 2013

10. Porwanie


* Perspektywa Celiny

Obudziłam się z lekkim bólem głowy, dlatego że w nocy nie przespałam spokojnie.
Lekko się ociągając wyciągnęłam z torby zieloną sportową sukienkę i ruszyłam na dół do łazienki. 
Po piętnastu minutach weszłam do ogrodu, w którym była improwizowana jadalnia. Sandra i Przemek siedzieli już przy stole zajadając się śniadaniem. A Piotrek... nigdzie nie było go widać.
A może i dobrze ? Coś mi się wydaje, że jak bym go zobaczyła wydrapałabym mu oczy. Nie żartuje...
Podeszłam do stołu szwedzkiego, aby nałożyć sobie przepysznie wyglądające paróweczki, gdy ktoś dźgnął mnie paluchem pomiędzy łopatkami.
- Co do cho... - zaczęłam się odwracać, ale zobaczyłam jego. 
No tak, bo w końcu kto inny wymyśla tak durne rzeczy ? 
- Czego ? - warknęłam. 
- Jejku, zachowujesz się jakby ktoś nadepnął Ci na odcisk. 
- To Ty jesteś tą osobą... - burknęłam. 
- Przestań, co chwilę coś do mnie masz...
- Dziwisz się ?
- Tak, bo zamiast wczoraj wieczorem zachować się rozsądnie i wyłożyć kawę na ławę to uciekłaś niczym spłoszona dziewica w noc poślubną. 
- Nie uciekłabym, gdybyś na mnie nie napadł!
- Nie napadłem na Ciebie, chciałem po prostu zamknąć Ci jakoś jadaczkę!
Nie mając już żadnych argumentów i próbując jakoś wyjść z tego z twarzą burknęłam "Głupek" i ostentacyjnie odwróciłam się na pięcie. 
Odeszłam w stronę Sandry i Przemka.
- Co jest ? - spytał brunet, gdy klapnęłam na ławkę obok przyjaciółki. 
- Nic...
- Jeśli Piotrek coś Ci zrobił to mogę z nim porozmawiać...
- Nie ! Nie rób tego. Sama to jakoś załatwię.
- Jak tam chcesz. - wzruszył ramionami i wrócił do pałaszowania kanapki z serem. 
Już miałam wziąć się za zjedzenie śniadanka, gdy zobaczyłam coś, czego mimo wszystko nie chciałabym zobaczyć. 
Piotrek opierał się o marmurowy murek flirtując z jakąś tlenioną blondyną.
No ładnie, ładnie... 
Tak się bawimy ? 
Okej, niech mu będzie. Jeszcze mnie chłopak popamięta. 
Po dziesięciu minutach podszedł do nas cały w skowronkach z kubkiem herbaty w ręce. 
- No co ? - zapytał zdziwiony, gdy wszyscy patrzyliśmy na niego z niezrozumieniem w oczach. 
- Nic, nic...
- Okej, nie wnika. Przynieść wam coś ? - wskazał na stół z jedzeniem. 
Pokręciliśmy głowami, a on ruszył w tamtą stronę. 
To był ten czas.
Pierwszy gwóźdź do jego trumny. 
Zaczekałam, aż się oddali. Wzięłam solniczkę i wsypałam połowę zawartości do jego herbaty i wymieszałam.  
Może to i było tandetne, ale w jakimś procencie efektywne. 
Wrócił z talerzem pełnym jedzenia. Już, już miał brać kubek do ręki, gdy poderwałam się szybko z ławki. 
- Ja... Pójdę zobaczyć czy nie ma jakiś papierów do wypełnienia. 
Odwróciłam się i pospiesznie odeszłam.
Nagle usłyszałam Piotrkowy krzyk:
- Zabiję Cię Kamińska !

* Perspektywa Sandry 

Zmęczona całodziennymi zajęciami usiadłam przy ognisku. Czekały nas jeszcze podchody. Jakoś nie miałam na nie ochoty. 
- Co taka zamyślona jesteś ? - spytała Cela usadawiając się obok mnie. 
- Jakoś mi się nie chce iść na te podchody. 
- Mnie tak samo, ale cały dzień siedziałam przy papierach. Ruch dobrze mi zrobi. 
- Pan Pawlicki cały czas myśli, że jesteś dziewczyną Piotra ? 
- Ta... Chciałam mu to jakoś wyperswadować, ale nie dawał mi dojść do słowa. 
- Same problemy z tymi Pawlickimi. 
- Dokładnie.
- Cela o co poszło dzisiaj przy śniadaniu ? Znowu darliście koty...
- Eeee tam...
- Celina, mi możesz wszystko powiedzieć. 
- Później. - szepnęła wskazując głową na zbliżającą się dwójkę mężczyzn. 
- Jak tam trening ? - spytałam, gdy Przemko klapnął na ziemi.
- Całkiem dobrze. Juniorzy pokazali się z dobrej strony. Może uda nam się wygrać niedzielny mecz z Tarnowem, choć brak Tobiasza Musielaka, który ma złamany obojczyk, nam w tym nie pomoże... A propos niedzielnego meczu - musicie przyjść. Podrzucę Ci bilety.
Skinęłam głową i ponownie zapatrzyłam się w ogień. 
Młodzież kolonijna zaczęła śpiewać harcerskie piosenki. Od razu przypomniały mi się obozy na które jeździłam z Dominiką i Julią. To był piękny czas, pełen beztroski. Jedynym zmartwieniem było to jak zażegnać nudę. Chciałabym chociaż na chwilę cofnąć się do tamtych lat. Niestety się nie da. W tym przypadku wehikuł czasu naprawdę byłby wielkim cudem. 

***

Nawet nie pamiętam kiedy wybiła godzina  dwudziesta pierwsza trzydzieści i dziewczyny wylosowały grupę szukających. Ocknęłam się z myśli o ślubie Julii i o Sebastianie dopiero, gdy Cela walnęła mnie w tył głowy. 
- Obudź się Wierzbicka ! Za pięć minut wyruszamy na poszukiwania. - wskazała na las. 
Co ? Mamy ich szukać po jakimś ciemnym lesie, w którym mogą się czaić gwałciciele i mordercy ?! 
Rzuciłam się w stronę latarek, które leżały na ławce. 
Uzbroiłam się w dwie. Tak w razie czego.
NIENAWIDZĘ CIEMNYCH LASÓW.


* Perspektywa Celiny 

Chodziliśmy po lesie już dwadzieścia minut po drodze znajdując strzałki z gałęzi i wstążki na drzewach. 
Sandra szła z przodu kurczowo trzymając w dłoni latarką i machając nią na wszystkie strony. 
Ja trzymałam się na szarym końcu. Nie kręciło mnie ta zabawa. Chciałam się tylko przejść i wszystko sobie przemyśleć.
Nagle ktoś zamknął mi usta dłonią i złapał mnie w talii. Zaczęłam się szarpać, lecz nadaremnie , gdyż uścisk intruza był żelazny. Holował mnie tyłem, więc nie widziałam jego twarzy. Weszliśmy w głąb lasu i zatrzymaliśmy się. 
Odwrócił mnie przodem do siebie...
NIE MOGŁAM UWIERZYĆ, ŻE BYŁ DO TEGO ZDOLNY!
Ten dupek Piotrek napadł na mnie i gdzieś zawlókł narażając mnie na strach i gniew, tylko po to, żeby się do mnie teraz szczerzyć?!
- Ty debilu ! - warknęłam. Uniosłam rękę, by uderzyć go w twarz, ale szybko mnie za nią złapał. Próbowałam ją wyrwać, ale bardziej zacieśnił uścisk. 
- Nie wyrywaj się i daj mi powiedzieć . Musiałem Cię "porwać", żeby wyjaśnić kilka spraw...
- Nie musiałeś ! Do cholery, Piotrek ! Napędziłeś mi starcha ! Ty chyba masz obsesje, którą jest uprzykrzanie ludziom życia!
- Dasz mi dojść do słowa ?
- Nie ! Masz mnie natychmiast odprowadzić z powrotem! 
- W takim razie nie zostawiasz mi wyboru! - przyciągnął mnie do siebie i zamknął usta dłonią. 
- Uprzedzałem. A teraz słuchaj : to co się stało nad stawem to był impuls. Ale nie zamierzam za to przepraszać... 
- Ach tak ? - warknęłam, gdy odjął rękę od mojej twarzy. - W takim razie zostaw mnie w spokoju !
- Ale dlaczego ? - z każdym słowem robił krok do przodu, ja do tyłu, aż dotknęłam plecami drzewa. 
- Bo tak !
Nachylił się w stronę mojego ucha i szepnął : 
- O co chodzi Celka ? Wytłumacz mi ... 
- Idź do tej swojej platynowej lali, którą dzisiaj podrywałeś ! - krzyknęłam zanim zdołałam to przemyśleć. 
BYŁ TO WIELKI BŁĄD. 
Pawlicki spojrzał mi głęboko w  oczy, Najpierw jego błękitne tęczówki wyrażały zdumienie, a potem... zdziwienie. 
- Czyżby twarda Celka była zazdrosna ? Hmmm ? - zapytał jednocześnie dotykając opuszkiem palca mojego policzka.
Moja twarz od razu zrobiła się szkarłatna. 
- Chyba śnisz! 
- Tak ? To dlaczego się zarumieniłaś ? Widzę Cie taką pierwszy raz. Ślicznie wyglądasz.
Palec zastąpiły usta. 
- Co Ty wyprawiasz? - pisnęłam. - Puszczaj !
- Tylko wtedy, gdy szczerze odpowiesz na moje pytanie.
- Po ... Po prostu nie rozumiem tego co robisz ! Najpierw napadasz na mnie nad stawem, a potem flirtujesz sobie z jakąś paniusią...
- Oj Cela... Nie z jakąś paniusią tylko z Werką. Ona jest córką pana, który pomaga przy koniach. Zachorował, dlatego z nią rozmawiałem. Przyniosła informacje na temat jego stanu zdrowia. 
Zarumieniłam się jeszcze bardziej, choć  nie wiem, czy to jeszcze możliwe, ze wstydu i nie tylko. Piotrkowe usta przesunęły się na moją szyję. 
- Miałeś przestań !
- Zaczekaj, jeszcze chwileczkę...
- Nie, teraz...
- Cela? 
- Co ? - fuknęłam.
- Zamknij się wreszcie ! - rozkazał i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. 
Nie zdążyłam ani go odepchnąć, ani przyciągnąć do siebie, bo usłyszeliśmy krzyki zdziwienia:
- Cela ?!
- Piotrek ?!
Chłopak odskoczył ode mnie szybciej niż z prędkością światła. 
Sandra i Przemek patrzyli na nas z rozdziawionymi buziami i świecili nam latarkami prosto w oczy. 
- Coś się stało ?
- Tak, stało się! Znikasz tak nagle, nikomu nic nie mówiąc... Martwiliśmy się o Ciebie. A potem jak dziewczyny nas znalazły okazało się, że nie ma też Celiny. Jeśli chcecie robić sobie jakieś... schadzki to róbcie to tak, żebyśmy nie mieli zszarganych nerwów, bo nie wiemy co się z wami dzieje! - wyrzucił z siebie Przemko.
- Jakich schadzek !? On mnie porwał !  - wskazałam na winowajce.
- Nie wnikajmy w to tylko chodźmy już do domu. - westchnęła brunetka mierząc mnie uważnym wzrokiem. 
- Nie pytaj. - burknęłam i ruszyłam w stronę domu za Przemysławem. 

* Perspektywa Piotra

Dopadł mnie, gdy zszedłem w nocy po szklankę wody. Przyszedł za mną. 
- Chyba musimy o czymś porozmawiać. 
- Nie wydaje mi się, ale wal. Jak w dym, brachu. 
- Ja nie żartuje. 
- Dobra, mów. Nie mamy całej nocy. 
- Chciałem tylko... Hmm... Jakby to powiedzieć...
Wywróciłem oczami.
- Boże, Przemek ! Zabierasz się za to jak sójka za morze!
- Musisz przestać nagabywać Celę. - wypalił. 
- Ja ? Nagabywać ? No co Ty !
- Piotruś, a te dzisiejsze "porwanie"? A to, że ciągle do niej wydzwaniasz?
To co to jest ?
- Podrywanie ? Ja po prostu inaczej nie mogę do niej dotrzeć... 
- Jasne, podrywanie...
- Ja przynajmniej nie wodzę Sandry za nos. Powinieneś jej powiedzieć prawdę, a nie pouczać mnie. 
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę schodów. 
Było już po trzeciej. 
Pewnie już nie zasnę...

***********************************************************
PRZEPRASZAM, ŻE MUSIELIŚCIE TYLE CZEKAĆ!  Ale nie mam dostępu do komputera. Komunikuje się ze światem przez komórkę, ale na niej nie da się pisać rozdziałów... Teraz udało mi się przepisać rozdział u koleżanki, która użyczyła mi komputer.  Wielkie dzięki jej za to. Mam nadzieję, że szybko naprawią mi komputer. Padł mi system - makabra ! Na drugim blogu postaram się dodać też jak najszybciej. 
Jeszcze raz przepraszam !!!
Mam nadzieję, że diament nadal będzie to czytać .
CO DO WASZYCH BLOGÓW postaram się jakoś je nadrobić, ale nie mam jak! Proszę, musicie to zrozumieć ;)
Do następnego !

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ