Łączna liczba wyświetleń

sobota, 8 lutego 2014

11. Do czego w życiu potrzebny jest Maciej Janowski ?


* Perspektywa Sandry 

Była niedziela.
Godzina czternasta zero zero.
Siedziałam na przeciwko pana Pawlickiego zajadając się pyszną pieczenią wołową.
Nawet dobrze nie pamiętam jak my tu się znalazłyśmy. Gdy w środę po zakończeniu półkolonii zbierałyśmy się z Celiną do wyjścia, mama chłopaków zaprosiła nas na niedzielny obiadek nie tolerując odmowy. 
Dlatego teraz upajam się domową atmosferą przysłuchując się rozmowie na temat dzisiejszego meczu chłopaków:
-... Maciek to nie przelewki. Twardy z niego zawodnik. Nigdy nie odpuszcza... 
- A tak w ogóle to z kim jedziecie ? - spytała Cela ściągając na siebie wzrok wszystkich. 
- Z Tarnowem. - gdy dotarł do niej sens tych słów oczy jej zabłysły, a na buzi wykwitł chytry uśmieszek. 
Coś się kroiło... Byłam ciekawa co to takiego...
Gdy obiad się skończył kobietki ruszyły do kuchni, by pozmywać a faceci przeszły do salonu, by przeanalizować ostatnie taktyki jakie mogą zastosować w meczu. 
- Jutro wracasz do Warszawy ? - zagadnęłam Dajanę przy okazji podając jej wytarty talerz. 
- Tak. Trochę szkoda, że już muszę wyjeżdżać, ale muszę się zacząć przygotowywać do różnych konkursów. W październiku mam zawody w Milanówku, wcześniej jeszcze treningi z reprezentacją...
- Jesteś w reprezentacji Polski w jeździe konnej? Ale fajnie! Gratuluje.
- Dzięki bardzo. Mama też kiedyś była w reprezentacji, ale nie lubi się tym chwalić.- szepnęła konspiracyjne.
- Robisz coś oprócz treningów ?
- Pracuje w  stadninie pod Warszawą. Przy okazji trzymam tam też swoje konie. 
- Praktyczne. Mieszkasz w czy pod Warszawą ?
- Udało mi się znaleźć mieszkanie w samym centrum Warsaw.
- Kolejne gratulacje. Mój kolega, Kosma, który też tam mieszka na samym początku musiał wynajmować sobie pokoje, bo nie mógł sobie nic ciekawego znaleźć.
- A czym się zajmuje?
- Jest aktorem w Teatrze Narodowym. 
- Wow.
Uśmiechnęłam się do niej i podałam następny talerz.

***

Była szesnasta, gdy cała nasza piątka wciskała się do samochodu pana Pawlickiego, czyli ja, Celka, Piotrek, Przemek i on sam.
Blondynka przekornie zajęła miejsce z przodu, a ja gnieździłam się z tyłu z chłopakami. 
- Dobrze, że pojechałyście z nami. Będziecie mogły cały czas być w parku maszyn. - Przemko przerwał ciszę, która zapadła w samochodzie.
Celina mruknęła coś od nosem, krzywiąc się przy tym tak, jakby coś ją bolało.
Czasami się zastanawiałam, co kłębi się w tej jej jasnej główce. Ale jakoś nigdy nie mogłam tego odgadnąć. 
Wjechaliśmy na parking dla zawodników. Wokół kręciło się pełno osób, ale to skąpo ubrana brunetka, która stała na samym jego środku przykuła moją uwagę. 
Gdy zaparkowaliśmy odwróciła się w naszą stronę i wbiła wzrok we mnie, a potem w Cele. Czułam się dziwnie pod jej badawczym spojrzeniem, , ale to, że zaczęła biec w naszą stronę bardziej mnie zaskoczyło. 
- Dobrze, że już jesteście ! - wysapała, gdy znalazła się dwa kroki od nas - Długo na was czekałam ! 
- Chyba nas pani z kimś pomyliła... - odezwała się Celina.
- Mieli mi przysłać dwie zgrabne dziewczyny do tańczenia. Patrząc na was stwierdzam, że to wy !
- To pomyłka. Nikt nas nie przysłał...
- Nic nie szkodzi. Zrobicie to charytatywnie.
Popatrzyłyśmy na nią jak na idiotkę. 
- Naprawdę nie wiemy o co pani chodzi...
- Dwie dziewczyny z naszego składu się rozchorowały i koleżanka mówiła, że postara się nam kogoś podesłać w zastępstwie. Chodzi o to, żeby tańczyć przed biegami... Myślałam, ze to wy...
Blondynka spojrzała na mnie, a ja na nią. Wybuchnęłyśmy śmiechem. 
- Przykro mi, ale to naprawdę nie my. Nikt nas nie przysłał, a tańczyć to my raczej nie umiemy... 
- Ale może spróbujecie? To tylko wykonanie paru prostych kroków z parasolką. Naprawdę to nic trudnego - zachęcała. - Przy okazji spełniłybyście dobry uczynek ! - nadzieja w jej oczach błyszczała podobnie jak kotu ze Shrek'a. 
- Ja również uważam, że to świetny pomysł. Nie będziecie się nudzić, gdy będziecie czekać na chłopaków - usłyszałam zza pleców głos pana Pawlickiego.
Zupełnie zapomniałam,że oni tu jeszcze są !
- Naprawdę jest super ! - wykrzyknęła tancerka. - Czasami można nawet dostać numery telefonów do żużlowców, a niektórzy naprawdę są słodcy - mówiąc to mrugnęła do Przemka. 
Popatrzyłam na niego, a potem na przyjaciółkę, której oczy się zaświeciły.
- Numery ? Ooo ! Wchodzę w to ! 
W tej własnie chwili pomyślałam, że Cela naprawdę zwariowała.
- No co się tak na mnie patrzysz? To są proste kroki, damy sobie radę. Chodźmy ! - machnęła na mnie i poszła za brunetką. 
Nic już nie mówiąc wzruszyłam ramionami i posłusznie za nimi poczłapałam. 
Zanim zniknęłyśmy na zakręcie usłyszałyśmy zdziwiony głos Piotrka:
- Po co Ci numery innych żużlowców ?! Przecież masz mój !
Na co Celina nie odwracając się podniosła rękę i wystawiła mu środkowy palec. 

***

Pierwszy "taniec", który wykonałam w niebieskim, opinającym ciało stroju wyszedł mi beznadziejnie. Potknęłam się i prawie bym upadła, gdyby Cela szybko nie zareagowała. Potem było już coraz lepiej. Nawet nie wiedziałam, kiedy minęło 15 biegów. 
Niestety nasz doping nie pomógł Leszczynianom wygrać. Przegrali z Tarnowem jednym punktem. 
Odetchnęłam z ulgą, gdy mecz się zakończył. W końcu mogłam wyswobodzić się z tego durnego stroju. 
Już, już miałam wołać Kamińską, żebyśmy zwijali się do szatni, ale... już jej nie było. Wchodziła do parku maszyn. 

* Perspektywa Celiny 

Ktoś kiedyś powiedział, że zemsta jest słodka. 
I miał cholerną rację. 
Robiłam wszystko, by zwrócił na mnie uwagę.  Posłał mi parę spojrzeń, ku nie ucieszę innego osobnika. 
Plan Celiny Kamińskiej zaczął działać !
Powoli weszłam do parku maszyn. 
Połowa ludzi ślęczała przy motocyklach. 
Druga połowa gawędziła ze sobą.
 Niektórzy nawet śpiewali. 
Tylko Wróg dawał wywiad. 
Gdy mnie zobaczył oczy mu się zwęziły. Omotał moją sylwetkę uważnym spojrzeniem, jednocześnie odpowiadając na pytanie zadane przez dziennikarza. 
Prychnęła i wytknęłam w jego stronę język. 
Niech się wkurza. 
Na zdrowie. 
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, zdecydowanie za dużą jak na kobiecą. Już odwracałam się, żeby ofuknąć mężczyznę, lecz zmieniłam zamiary. Złośliwa mina szybko zamieniła się w kokieteryjny uśmiech. 
- Świetnie dziś jechałeś - powiedziałam zniżonym głosem w stronę Macieja Janowskiego. To na niego polowałam w ciągu całego meczu. Piękny blondyn o nieskazitelnie niebieskich oczach, mógł doprowadzić do zazdrości każdego chłopaka. A szczególnie Wroga.
- Dziękuję Ci ... - zawiesił głos.
- Celino. Mam na imię Celina  - podałam mu rękę. 
- Miło mi Ciebie poznać, Celu. Maciej Janowski - ujął moją dłoń w swoją i po dżentelmeńsku mnie w nią pocałował. 
Każdej kobiecie na moim miejscu skoczyłoby ciśnienie, ale mi jakoś nie. Chyba za bardzo  byłam pochłonięta chęcią zemsty. 
Dyskretnie popatrzyłam na Pana Pięknego. Z jego oczu ciskały gromy, a żyłka na szyi niebezpiecznie pulsowała. Szybko przebierał jadaczkę, zapewne po to, by jak najprędzej skończyć wywiad i przerwać moje umizgi do Janowskiego. 
Czułam satysfakcję. Wielką satysfakcję. 
- Świetnie dziś tańczyłaś. Nigdy wcześnie Cię tu nie widziałem, Celu - usłyszałam głos blondyna, który oderwał moje od Piotrka. 
- Dzięki. Jakoś tak wyszło... Koleżanka mnie wkręciła. Fajna przygoda.
- Jeszcze lepsza może może Cię spotkać ze mną, jeśli dasz...
- Po moim trupie ! - ryknął Pawlicki. 
Wszystkie ciekawskie spojrzenia padły na naszą trójkę. 
Kamera również.
- O co chodzi, Piotruś ? - spytał uprzejmie mój rozmówca. 
- Odwal się od mojej dziewczyny ! - wypalił.
- Chyba Cię powaliło ! Ja nie jestem Twoją dziewczyną i UWAGA nigdy nie będę ! Ty naprawdę masz jakieś początki schizofrenii! Weź się ode mnie odczep ! Jesteś naprawdę niespełna rozumu ! 
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do szatni przy akompaniamencie oklasków i głośnych śmiechów. 

* Perspektywa Sandry

Oniemiała patrzyłam jak przyjaciółka szydzi z Piotrka. 
Mogłam się spodziewać, że w końcu dojdzie do jakiejś sceny. 
Ale żeby tutaj ?! Przy około setce ludzi ? 
Ale sobie Cela nagrabiła...
Przeniosłam wzrok na dwóch mężczyzn, którzy byli przyczyną tego wybuchu. Rozmawiali spokojnie, głowa przy głowie. A potem rykneli na całe gardło. 
Czyli co ? Jednak Pawlicki nie trzyma urazy do kolegi ? Może i Kamińskiej odpuści. Miejmy taką nadzieje. 

***

Cela wyszła szybko z szatni tłumacząc się, że musi iść odwiedzić babcie. 
Jasne, już to widzę. Po prostu po tym co zrobiła bała się kolejnej konfrontacji z młodym Pawlickim. 
Z głową pełną ponurych myśli weszłam ponownie do parku maszyn. Tłok już się zmniejszył. Zawodnicy byli już odziani w codzienne ciuchy. Podeszłam do Przemka, który rozmawiał z Grześkiem Zengotą i Balińskim. 
- A oglądałeś już nowy odcinek ? - zapytał Zengi. 
- Nie, ale go sobie nagrałem, więc wszystko dzisiaj nadrobie. 
- Co będziesz oglądał ? - wtraciłam zwracając na siebie uwagę wszystkich. 
- Jak to co ?! Pingwiny z Madagaskaru ! - ryknął Dawid. 
- Ktoś tu mówił o Julianie ? - pisnął Tobiasz Musielak, który znalazł się obok nas w mgnieniu oka. Zauważyłam, że ma na sobie koszulkę z rzekomym lemurem. - Zaśpiewajmy piosenkę !
Chłopcy jak na zawołanie zaczeli śpiewać :
"Jedziemy ulicą. Opony asfalt drą. Pingwiny jak zobaczą drzewo na zawał umierą. Hej ! Julian, Julian on twardy jest jak głaz ! Jedziemy panie ciut za wolno, trzeba wcisnąć gaz! " 
Na początku patrzyłam na nich jak na idiotów, którzy skaczą i wymachują rękami. Jednak po chwili przyłączyłam się do nich. Świetnie się bawiłam, słuchając kolejnych piosenek z bajki o Julianie. Ktoś nawet zaczął wszystko nagrywać. 
- Dobra, koniec ! - powiedział Tobiasz - Bo mi gardło wysiądzie. 
- Masz rację. Jak coś boli, to potem źle się jedzie. A za tydzień jedziemy w Rzeszowie... 
W głowie zaświatała mi jedna myśl. 
- Jedziecie do Rzeszowa ?! Mogę jechać z wami ? - spytałam. 
- A po co ? - zdziwił się Przemko.
-  Zawsze chciałam tam pojechać. No proszę, proszę !
- No nie wiem, nie wiem...
- Jeśli Primek nie chce Cie zabrać, to ja to zrobię. - wtrącił Grzesiek. 
- Ja nie powiedziałem, że nie chce jej zabrać !- Pawlicki się obruszył. - Zabiorę Cię. Ale wyjeżdżamy w piątek rano. 
- Dla mnie bomba ! - pisnełam i zarzuciłam Zengiemu ręcę na szyje. - Gdyby nie Twoja interwencja, to by mnie nie zabrał - ucałowałam jego policzek, na co się zarumienił. 
Gdy odjeżdżaliśmy byliśmy we trójkę : ja, Przemek i jego ojciec. 
Piotrek stwierdził, że się przjedzie. 
No cóż, trochę mu się nie dziwie. Zapewne zastanawia się jak odpłacić Celinie pięknym za nadobne. 

***********************************************************
PRZEPRASZAM, ŻE DOPIERO TERAZ. WIEM, ŻE TO GŁUPIE, ALE MUSZĘ SIĘ BRONIĆ TYM, ŻE MIAŁAM PROBLEMY Z KOMPUTEREM, MASĘ NAUKI, ZOSTAŁAM NIAŃKĄ I NA DODATEK JESZCZE PARĘ SPRAW OSOBISTYCH. NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM, ZA ZANIEDBYWANIE MOICH BLOGÓW. JUŻ TO NAPRAWIAM ! 
DO WASZYCH BLOGÓW ZAGLĄDAŁAM, NIESTETY NIE ZOSTAWIAŁAM KOMENTARZY ;_; NADROBIĘ. 
ZAPRASZAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA TYDZIEŃ W NIEDZIELE ! 

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ