- Jak zawsze spóźniona. - westchnął i dał mi buziaka w policzek.
- Przepraszam, korki. - zaczęłam się tłumaczyć.
- I na dodatek dostałaś zadyszki! Co się z Tobą dzieje ? Czyżbyś straciła kondycję, przez te twoje studia? - Damian jak zawsze lubił wygłaszać kazania.
- Wcale, że nie. Po prostu... gorąco. Czemu chciałeś się ze mną spotkać ?
- A to już nie można chcieć pogadać z najlepszą przyjaciółką?
- Gdybyś chciał tak po prostu pogadać to byś zadzwonił, a nie jechał z Poznania, aż tutaj. Mów co się dzieję.
Na jego twarzy wykwitł tajemniczy uśmiech.
- Czekaj, najpierw coś zamówimy.
Znajdowaliśmy się na rynku, w kawiarni "Delicja", która serwowała najlepsze lody w Lesznie.
Damian nie czekając, aż otworzę kartę zamówił dla nas dwa pucharki czekoladowych lodów.
- Zapomniałam jaki jesteś apodyktyczny. - westchnęłam, gdy kelnerka odeszła.
- Nie marudź, tylko mów co tam u Ciebie.
Oparłam się wygodniej o wiklinowe krzesło i zaczęłam opowiadać o tym, że za dwa tygodnie w końcu będę mieszkać we własnym mieszkaniu i , że za tydzień idę na rozmowę w sprawie pracy.
- Jeden plus z tej pracy jest taki,że będę miał wtyki w policji. -wyszczerzył się do mnie.
Wytknęłam mu język.
- A jakiegoś chłopaka masz?
Wzniosłam oczy ku niebu.
- Boże, Damian !
- No co ?
- Wiesz, ze ja w związku to coś niedorzecznego.
- Oj, przestań. W gimnazjum wszyscy chłopacy z mojej klasy zazdrościli mi, że się z Tobą przyjaźnie. Po prostu nie znalazłaś jeszcze żadnego chłopaka, który by za Tobą nadążył.
- Hahaha, dzięki.
Kelnerka podała nam deser.
- No teraz możesz wyjawić mi ten Twój sekret.
- Bayern kupił mnie za 5 milionów Euro. - powiedział jakby nigdy nic, a ja zakrztusiłam się lodami, które miałam w buzi. Szybko wstał i zaczął klepać mnie po plecach.
- Wszystko w porządku ?
- Zaskoczyło mnie to. Jak mogli Cię zauważyć skoro grasz w Lechu Poznań ?
- Skarbie, zapomniałaś, że gram również w reprezentacji. - przypomniał.
- Polska Reprezentacja to cieniasy. - stwierdziłam, z resztą zgodnie z prawdą.
Puścił tę uwagę mimo uszu.
- Zobaczyli mnie na meczu z Legią. Potem sami mi powiedzieli, że mnie obserwowali. - jak jacyś pedofile, pomyślałam. - I jadę we wrześniu do Niemiec, żeby tam grać. Cieszysz się ?
- No pewnie. - Wstałam i go uścisnęłam.
- Musimy to oblać. - stwierdził i zamówił butelkę wina.
***
Było grubo po dwudziestej, gdy weszłam do mieszkania ciotki Anielki. Damian próbował mnie upić, ale nie dałam mu tej satysfakcji. Przystopowałam po pierwszym kieliszku, w końcu byłam samochodem.
W salonie zauważyłam wujka Janka, który siedział rozwalony na kanapie. Usiadłam obok niego.
- Gdzie ciotka ?- spytałam.
- Na kawie u Wiśniewskiej. Uważaj, bo chyba coś knują.
- Co znowu ?
- Chyba chcą Cię wyswatać z jej synem Fabianem.
Boże, tylko nie swatanie! Pamiętam, ze w każde wakacje, które spędzałam w Lesznie, chodziłam do pani Wiśniewskiej do sklepu, a ona zawsze chwaliła mnie jaka to ja jestem piękna i wspominała o swoim synku. Wiem tylko, że jest trzy lata starszy ode mnie i, że ma własną firmę budowlaną. W tym roku omijałam sklep Wiśniewskiej szerokim łukiem.
- Będę uważać. Jest coś na kolacje ?
- Nie, ale chętnie bym coś zjadł.
- Ja też.
Wujaszek nadal siedział wpatrując się w telewizor, co było niemym "zaproszeniem" do kuchni.
- Na co masz ochotę ? - spytałam z westchnieniem.
- Nie wiem, zaskocz mnie.
Proszę bardzo, zaskoczę Cię. Zrobiłam tuzin kanapek z serem i dwie herbaty. Przecież nie będę mu ciągle gotować !
Po posiłku przeniosłam się do mojego tymczasowego pokoju i zadzwoniłam do Celi.
- Cześć, Celka. Masz wolne jutrzejsze popołudnie ?
- Tak, a co ?
- Mam dwa bilety na mecz Unii ze Stalą Gorzów.
- Co ?!? Aaaaaa! - wydarła się do słuchawki - Pewnie, że z Tobą pójdę, jeśli o to Ci chodzi.
- To świetnie. Jutro o 18:00.
- Okej, przyjadę po Ciebie o wpół do szóstej. Jak zdobyłaś bilety ?
- Byłam dziś na ich otwartym treningu, bo przejeżdżałam obok stadionu. Nagle podszedł do mnie jeden z żużlowców i spytał się o czym tak myślę. Ja zawstydzona, wypaliłam, że nie wiem o co w tym chodzi. Wyjaśnił mi to i dał dwa bilety.
- Aaaaa! - kolejne wrzaski - Poznałaś żużlowca! Który to ?
- Przemek Pawlicki.
- Jezu, Matko Najświętsza i wszyscy święci ! To cudownie. Ale... czemu powiedziałaś mu o tym, ze nie wiesz o co chodzi w żużlu? Przecież raz Cię na niego zabrałam.
- No tak... pamiętam. Tylko, że nie wiedziałam co miałam powiedzieć. To dlatego.
- Eeee, dobra. Muszę wyszperać szalik Unii. Z rok już na żużlu nie byłam.
- Sektor VIP-owski.
- Żartujesz?
- Nie.
- To wspaniale ! Nigdy tam nie byłam. Do zobaczenia jutro.
- Cześć.
****
Celina zapukała do mych drzwi już 10 po piątej. Ubrana w krótkie, jeansowe spodenki, białą bluzeczkę na ramiączkach,trampki i szalik "Unii Leszno" przewieszony przez szyję, stała w moim pokoju wyjmując z szafy przeróżne rzeczy.
- Nie możesz tak iść ! Przecież masz randkę !
- To nie jest randka. To tylko mecz.
- Jednakże możesz się na niego natknąć. Musisz dobrze wyglądać.
- A wyglądam źle ? - zapytałam.
Zlustrowała moje rybaczki, różową bluzkę i vansy.
- Beznadziejnie. - wyznała bez ogródek.
Jeszcze pięć minut szperała w ciuchach, aż wyciągnęła czarne spodenki z podwyższonym stanem i czerwoną bluzeczkę na ramiączkach.
Podała mi je i kazała się przebrać.
- Zostaw vansy, załóż te czarne kolczyki wkrętki. Aaaa, rozpuść włosy.
- Jakaś Ty dobroduszna, Cela. - sarknęłam.
- Wiem.
***
- Tak ! Dzięki wspaniałej jeździe naszych żużlowców Unia wygrywa ze Stalą Gorzów 59 do 48 ! Punkt bonusowy zostaje w Lesznie, razem z dwoma punktami za wygraną! - komentator cieszył się wraz z kibicami byków.
- Uhuuu, to dzięki Pawlickim i Parówie! - Cela skakała w miejscu dając upust swojej radości.
- Też się cieszę, ale się już uspokój. Ludzie sie na Ciebie dziwnie patrzą. - upomniałam ją.
Rozejrzała się wokoło, a rumieniec zawstydzenia rozlał sie na jej policzkach.
- Chodź, chce mi się pić. Tam jest automat. - wskazała palcem "pudło" z piciem. - Chcesz coś ?
- Nie, dzięki. Pójdę w stronę parku maszyn. Jak się przecisnę... - mruknęłam.
Posłała mi znaczący uśmiech i odeszła.
* Perspektywa Celiny
Szłam do parku maszyn pijąc zimny sok pomarańczowy. Było co najmniej 25 stopni w cieniu. Upał jak nigdy. Konferencja prasowa już się skończyła...
Pewnie Sandra flirtuje z Przemkiem.... Ale jej się trafiło ! Siedzi w Lesznie niecały miesiąc, a już wyrywa chłopaków! Zresztą... nie dziwię się jej. Płeć brzydka leci na brunetki o zielonych, egzotycznych oczach i ciemniej karnacji. A nie to co ja : blada blondyna z niebieskimi oczyma. No cóż...
Weszłam do parku maszyn... na szczęście bramka była otwarta. Przystanęłam i zaczęłam się rozglądać, by znaleźć Sandrę, zapominając zakręcić kartonik z sokiem.
Nagle jakaś masywna postać wpadła na mnie, a picie, które trzymałam w dłoni wylało się na nią.
Podniosłam wzrok i ujrzałam Piotrka Pawlickiego, który był wyraźnie zdenerwowany. Mój sok pomarańczowy spływał po jego nagim torsie.
- Patrz jak chodzisz !- krzyknął i zaczął wycierać klatkę piersiową dłońmi.
- Przepraszam, to nie było specjalnie... - speszyłam się.
- Jasne. - prychnął.
Przypomniałam sobie o chusteczkach leżących w kieszeni moich szortów.
Podałam mu je.
- Dzięki. - mruknął.
Ależ on jest gburowaty !
Zamiast odejść wpatrywałam się jak głupia w pomarańczowe kropelki na jego ciele.
- Czego chcesz? - naskoczył na mnie.
- Spokojnie facet ! Mówiłam Ci, że tego nie chciałam!
* Perspektywa Sandry ( w tym samym czasie...)
Zamiast jak normalny człowiek iść najprostszą drogą poszłam na około wmawiając sobie, że szybciej przejdę, bo tam na pewno będzie mniej ludzi.
Teraz mozolnie próbowałam dotrzeć do bramki. W końcu przystanęłam lekko zdenerwowana. Mój wzrok padł na mężczyzn, którzy szli torem z konferencji prasowej.
Zauważyłam Przemka. Wyglądał przystojnie pomimo zmęczenia malującego się na jego twarzy. Chyba wyczuł, że się w niego wpatruje, bo podniósł głowę i uśmiechnął się do mnie.
Pomachałam mu nieśmiało, a on zaczął iść w moją stronę.
Gdy dotarł do barierki nie obyło się od krzyków fanek i rozdaniu paru autografów oraz zrobieniu paru zdjęć.
- A jednak przyszłaś. - stwierdził, gdy tłumek hot-fanek już się rozszedł.
- Tak, z Celą. Ale nie mogę jej znaleźć. Miała iść w stronę parku maszyn.
Poprosił ochroniarza o otwarcie barierki i wyciągnął rękę, by przywitać się ze mną jak należy. Moja mała dłoń została pochłonięta przez jego dużą naznaczoną paroma odciskami.
- Chodź, poszukamy jej. - mrugnął do mnie i zaprowadził do mniemanego miejsca, w którym miała znajdować się moja przyjaciółka.
To co tam zobaczyliśmy było... dziwne ?
Lekko mówiąc.
Sobowtór Przemka, tylko trochę niższy, kłócił się z Celą wycierając chusteczką mokry tors.
- Spokojnie facet ! Mówiłam Ci już, że tego nie chciałam! - wykrzyknęła dziewczyna.
- Co tu się dzieje? - mój towarzysz od razu zainterweniował.
- To babsko wylało na mnie sok ! No popatrz jak wyglądam ! - histeryzował sobowtór.
- Wyglądasz tak samo jak zawsze, czyli beznadziejnie. - odparł ze spokojem Przemko. - A teraz przeproś panią, Piotrze.
Ten tylko pokręcił głową.
- Przepraszam za mojego niesfornego, małego braciszka. Zazwyczaj się tak głupio nie zachowuje.
Cela zadarła wyniośle głowę i skinęła nią.
- Super Celka... - powiedziałam, kładąc dłoń na jej ramieniu. - A teraz idziemy. Miło było Cię znowu widzieć.
- Mi Ciebie również. Do zobaczenia.
- Cześć.
Gdy odchodziłyśmy usłyszałam jeszcze gniewny głos Przemka:
- Co Ty narobiłeś, Debilu ?
*********************************************************
Do tego rozdziału natchnęła mnie moja koleżanka MarCELINA :D To ona podsunęła mi akcje z sokiem. Dziękuje, Marcela:)
Mój tt: @AlaShadowhunter
<link do pierwszego bloga>
Za tydzień następny !
****
Celina zapukała do mych drzwi już 10 po piątej. Ubrana w krótkie, jeansowe spodenki, białą bluzeczkę na ramiączkach,trampki i szalik "Unii Leszno" przewieszony przez szyję, stała w moim pokoju wyjmując z szafy przeróżne rzeczy.
- Nie możesz tak iść ! Przecież masz randkę !
- To nie jest randka. To tylko mecz.
- Jednakże możesz się na niego natknąć. Musisz dobrze wyglądać.
- A wyglądam źle ? - zapytałam.
Zlustrowała moje rybaczki, różową bluzkę i vansy.
- Beznadziejnie. - wyznała bez ogródek.
Jeszcze pięć minut szperała w ciuchach, aż wyciągnęła czarne spodenki z podwyższonym stanem i czerwoną bluzeczkę na ramiączkach.
Podała mi je i kazała się przebrać.
- Zostaw vansy, załóż te czarne kolczyki wkrętki. Aaaa, rozpuść włosy.
- Jakaś Ty dobroduszna, Cela. - sarknęłam.
- Wiem.
***
- Tak ! Dzięki wspaniałej jeździe naszych żużlowców Unia wygrywa ze Stalą Gorzów 59 do 48 ! Punkt bonusowy zostaje w Lesznie, razem z dwoma punktami za wygraną! - komentator cieszył się wraz z kibicami byków.
- Uhuuu, to dzięki Pawlickim i Parówie! - Cela skakała w miejscu dając upust swojej radości.
- Też się cieszę, ale się już uspokój. Ludzie sie na Ciebie dziwnie patrzą. - upomniałam ją.
Rozejrzała się wokoło, a rumieniec zawstydzenia rozlał sie na jej policzkach.
- Chodź, chce mi się pić. Tam jest automat. - wskazała palcem "pudło" z piciem. - Chcesz coś ?
- Nie, dzięki. Pójdę w stronę parku maszyn. Jak się przecisnę... - mruknęłam.
Posłała mi znaczący uśmiech i odeszła.
* Perspektywa Celiny
Szłam do parku maszyn pijąc zimny sok pomarańczowy. Było co najmniej 25 stopni w cieniu. Upał jak nigdy. Konferencja prasowa już się skończyła...
Pewnie Sandra flirtuje z Przemkiem.... Ale jej się trafiło ! Siedzi w Lesznie niecały miesiąc, a już wyrywa chłopaków! Zresztą... nie dziwię się jej. Płeć brzydka leci na brunetki o zielonych, egzotycznych oczach i ciemniej karnacji. A nie to co ja : blada blondyna z niebieskimi oczyma. No cóż...
Weszłam do parku maszyn... na szczęście bramka była otwarta. Przystanęłam i zaczęłam się rozglądać, by znaleźć Sandrę, zapominając zakręcić kartonik z sokiem.
Nagle jakaś masywna postać wpadła na mnie, a picie, które trzymałam w dłoni wylało się na nią.
Podniosłam wzrok i ujrzałam Piotrka Pawlickiego, który był wyraźnie zdenerwowany. Mój sok pomarańczowy spływał po jego nagim torsie.
- Patrz jak chodzisz !- krzyknął i zaczął wycierać klatkę piersiową dłońmi.
- Przepraszam, to nie było specjalnie... - speszyłam się.
- Jasne. - prychnął.
Przypomniałam sobie o chusteczkach leżących w kieszeni moich szortów.
Podałam mu je.
- Dzięki. - mruknął.
Ależ on jest gburowaty !
Zamiast odejść wpatrywałam się jak głupia w pomarańczowe kropelki na jego ciele.
- Czego chcesz? - naskoczył na mnie.
- Spokojnie facet ! Mówiłam Ci, że tego nie chciałam!
* Perspektywa Sandry ( w tym samym czasie...)
Zamiast jak normalny człowiek iść najprostszą drogą poszłam na około wmawiając sobie, że szybciej przejdę, bo tam na pewno będzie mniej ludzi.
Teraz mozolnie próbowałam dotrzeć do bramki. W końcu przystanęłam lekko zdenerwowana. Mój wzrok padł na mężczyzn, którzy szli torem z konferencji prasowej.
Zauważyłam Przemka. Wyglądał przystojnie pomimo zmęczenia malującego się na jego twarzy. Chyba wyczuł, że się w niego wpatruje, bo podniósł głowę i uśmiechnął się do mnie.
Pomachałam mu nieśmiało, a on zaczął iść w moją stronę.
Gdy dotarł do barierki nie obyło się od krzyków fanek i rozdaniu paru autografów oraz zrobieniu paru zdjęć.
- A jednak przyszłaś. - stwierdził, gdy tłumek hot-fanek już się rozszedł.
- Tak, z Celą. Ale nie mogę jej znaleźć. Miała iść w stronę parku maszyn.
Poprosił ochroniarza o otwarcie barierki i wyciągnął rękę, by przywitać się ze mną jak należy. Moja mała dłoń została pochłonięta przez jego dużą naznaczoną paroma odciskami.
- Chodź, poszukamy jej. - mrugnął do mnie i zaprowadził do mniemanego miejsca, w którym miała znajdować się moja przyjaciółka.
To co tam zobaczyliśmy było... dziwne ?
Lekko mówiąc.
Sobowtór Przemka, tylko trochę niższy, kłócił się z Celą wycierając chusteczką mokry tors.
- Spokojnie facet ! Mówiłam Ci już, że tego nie chciałam! - wykrzyknęła dziewczyna.
- Co tu się dzieje? - mój towarzysz od razu zainterweniował.
- To babsko wylało na mnie sok ! No popatrz jak wyglądam ! - histeryzował sobowtór.
- Wyglądasz tak samo jak zawsze, czyli beznadziejnie. - odparł ze spokojem Przemko. - A teraz przeproś panią, Piotrze.
Ten tylko pokręcił głową.
- Przepraszam za mojego niesfornego, małego braciszka. Zazwyczaj się tak głupio nie zachowuje.
Cela zadarła wyniośle głowę i skinęła nią.
- Super Celka... - powiedziałam, kładąc dłoń na jej ramieniu. - A teraz idziemy. Miło było Cię znowu widzieć.
- Mi Ciebie również. Do zobaczenia.
- Cześć.
Gdy odchodziłyśmy usłyszałam jeszcze gniewny głos Przemka:
- Co Ty narobiłeś, Debilu ?
*********************************************************
Do tego rozdziału natchnęła mnie moja koleżanka MarCELINA :D To ona podsunęła mi akcje z sokiem. Dziękuje, Marcela:)
Mój tt: @AlaShadowhunter
<link do pierwszego bloga>
Za tydzień następny !
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Z lewej Pioterek, z Prawej Przemek. Jakoś tutaj podobnie nie wyglądają, ale na żywo to co innego :) |
Zaczęło sięna soczku, a ciekawena czym się skończy...Fajnie się czytało.Fajny szablon:)
OdpowiedzUsuńo matko! to opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuńe tam, ja nie uważam, że Pawliccy są do siebie podobni! całkowicie różni są z charakteru, ale obaj są uroczy, no a z wyglàdu to według mnie są jak Flip i Flap xd ale to moje zdanie ;)
a co do rozdziału... to Piter, głupku, mógłbyś być milszy! w końcu masz tam dwuadzieścia parę lat, a zachowujesz się jak dziecko. czyli jak normalny Piter xd
a Przemek, ta dobra duszyczka, też mógłby jakoś zacząć rozmowę z uroczą Sandrą, a nie przeszkadzać w "flircie" bratu...ach Ci Pawliccy...
Hahaha :D ten rozdział jest świetny no szczególnie moment, w którym Celina wylewa sok na Piotrka. Szkoda tylko, że tak na nią na krzyczał... :)
OdpowiedzUsuńAkcja z Celiną boska;ppp
UsuńKurczę no zaskakujesz mnie z rozdziału na rozdział;pp Oby tak dalej!!;p
Weny<3
Pisz szybko nexta;p a w wolnym czasie zapraszam do siebie; http://fans-thewanted.blogspot.com/;)
Nie dość, że żużel to jeszcze Lech Poznań! :D Ogólnie Piotrek jak mogłeś się okazać taką fajtłapą i nakrzyczeć na bezbronną dziewczynę? Czy Ty kiedyś dorośniesz?! NIE! XD Całe szczęście, że u swego boku ma w miarę ogarniętego Przemka, chociaż ten wie jak ma się zachowywać przy kobiecie. :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, dzisiaj pojawiła się nowość: http://speedwayismylove.blogspot.com/ :)
jejku to było świetne!! ja chce następny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńFajnie, Fajnie i fajnie :)
OdpowiedzUsuńWynik z jednego meczu wynosi 90, albo czasami mniej, a u Ciebie jest 59+48=107.. Więc albo Ci się liczby pomieszały, albo po prostu zapomniałaś ile musi taki wynik wynosić.
OdpowiedzUsuńA Piter co taki wkurzony był? O.o Przecież nic mu się nie stało :)
OdpowiedzUsuńA i taka mała uwaga :) Mecz nie mógł skończyć się 59-48, bo wtedy musieli by używać jokerów, a w polskiej lidze ich nie ma :)
Czekam na kolejny i życzę weny :)
Świetny ;)))
OdpowiedzUsuńCzekam na next:)
Zapraszam do siebie
http://xxspeedway.blogspot.com/
Wygrana 59-48? Hm, trochę naciągane, ale się nie czepiam :)
OdpowiedzUsuńPiotrek histeryzuje, a Przemek wydaje się taki czarujący! <3 :D